Witam Was dziewczyny, dzisiejszy post będzie poświęcony masełkom do ust marki Korres. Osobiście posiadam dwa kolory - Mango oraz Pomegranate. Przed zakupem tych dwóch używałam kolor Quince, ale już dzień po zakupie wiedziałam, że to nie mój kolor. Ale tak to jest jak się robi zakupy na szybko. Zużyłam go i pobiegłam do Sephory po dwa kolejne. Wracając do samego produktu, nie każda z nas lubi ten rodzaj aplikacji (mazianie palcem masełka i nakładanie go na usta), większość uważa to za mało higieniczne, propagując pomadki w sztyfcie. Ja osobiście lubię tego typu mazidła, i wdzięczne pudełeczka, w których są zamknięte. Konsystencja masełka jest dość gęsta, zatem już cienka warstwa dobrze chroni nasze usta przed niekorzystnymi czynnikami pogodowymi - mrozem, bądź upałem. Muszę tu dodać, że nie wiedzieć dlaczego balsam o zapachu Mango jest dużo bardziej gęsty od Pomegranate, który jest ,,zbity". Nie wiem czy to wina producenta w każdym bądź razie zwróciłam na to uwagę. Zapach wydawać by się mogło nie należy do przyjemnych jest raczej nijaki wręcz ziemisty. Ale przecież ważna jest ochrona! ;) Wielkim plusem jest jego wydajność. Jedno opakowanie 6g używane kilka razy dziennie, codziennie starcza spokojnie na pół roku. Ogólnie dobry produkt, ale nie omieszkam się w przyszłości poszukać jakichś innych masełek ;) Pozdrowionka!
Ja mam dziwny "gust" zapachowy, lubię ziemiste zapachy wiec pewnie by mi podszedł:P
OdpowiedzUsuńlubię takie mazidła i nie straszne mi nakładanie palcami :D
OdpowiedzUsuńkolorek mango bardzo ładny. Nie widziałam jeszcze nigdy tych mazidełek :))
OdpowiedzUsuńAle apetyczne! Mi również nakładanie mazideł palcami nie straszne, jeszcze z takich uroczych puzderek, baa sama przyjemność.
OdpowiedzUsuńfajny ten różowy :D
OdpowiedzUsuńSuper jest to, że dają kolorek :)
OdpowiedzUsuńMinusem jak dla mnie jest metoda apliakcji. Unikam pudełkowych mazidełek :(