poniedziałek, 2 lipca 2012

Skromniaczki z Rossmanna

Za niedługo wyjeżdżam i byłam dzisiaj na malutkich zakupach w Rossmannie. Kupiłam mój ulubiony podkład z serum z MaxFactor (64,99zł), to już czwarte opakowanie z kolei. Jest naprawdę rewelacyjny. Używałam przed nim podkładów Estee Lauder m.in Ideal Matte i Double Wear Light i muszę powiedzieć, że pomimo, iż jest dwa razy tańszy od nich klasyfikuje się na równi z nimi. Jest lekki, nie zatyka porów i daje ładny efekt rozświetlonej twarzy. Ma zapach. Jeszcze jeden kosmetyk warty uwagi to rozświetlacz z Manhattan'u(27,99zł). Używam go zawsze w okresie wiosenno-letnim bo daje delikatny efekt odbijającej woalki na buźce (na opalonej skórze to normalnie miód malina!). Szkoda mi po prostu wydawać trzystu złotych za rozświetlacz jak ten z Manhattan'u jest naprawdę boski.

Tutaj na zdjęciu bardzo mała ilość kosmetyku nałożona na dłoń.

Pozdrowionka:*

poniedziałek, 18 czerwca 2012

My first Pandora bracelet...

W dzisiejszym poście chcę Wam pokazać moją pierwszą bransoletkę z Pandory. Skromny początek w postaci ananasika rozpoczyna moją małą historię życia. Oprócz tego, że uwielbiam ten owoc i kojarzy mi się on z tropikami=słońce, morze, plaża to symbolizuje on problemy zdrowotne z żołądkiem, które przeszłam, a które skumulowały się właśnie po jego zjedzeniu (za dużo kwasku) i trzeba było wzywać karetkę, a potem tygodnie leczenia antybiotykami. Ale już koniec tych smętnych opowieści. Moją Pandorkę będę uzupełniać i zobaczymy jak będzie się prezentować za jakiś czas. Będę Was informować o każdej nowej zawieszce, która się na niej pojawi;)




Pozdrowionka :*

piątek, 8 czerwca 2012

Moje nowości ostanich zakupów :)

Moje włosy po ostatniej wizycie u fryzjera kiedy zrobiłam sobie ombre stawały się coraz bardziej suche. Najbardziej ucierpiały końcówki. Zwykła odżywka i maski nie pomagały więc sięgnęłam po produkt z Kerastase-Elixir Ultime Oleo Complexe. Jest to kompleks olejków zawierający w sobie wyciągi z 4 roślin, są to olejek arganowy, kameliowy, kukurydziany i pracaxi. Można stosować ten produkt na kilka sposobów ja używam go klasycznie jako odżywkę po umyciu włosów. Muszę Wam powiedzieć, że kupiłam go ze względu na masę pozytywnych opinii, które przeczytałam w sieci i jestem z niego naprawdę bardzo zadowolona. Włosy odżyły i końcówki wyglądają na ładne i nawilżone. Jedyny minus to cena ale ze względu na dużą pojemność i po 2 tyg stosowania moim zdaniem dużą wydajność(1 pompka olejku wystarcza na aplikację całych włosów) to jest wart tej ceny-120zł.  Moja kolekcja Opiaków powiększyła się o dwa lakiery, miętkę i malinowy róż. Miałam okazję pomalować już sobie nimi paznokcie i niestety żeby kolor był wyrazisty i soczysty to miętki trzeba przynajmniej 3 warstwy nałożyć. Zupełnie inaczej sprawa wygląda w różowiaku bo tu już jedna warstwa i pełne krycie zapewnione(mój pierwszy lakier OPI który ma tak dobre krycie). Na letnie dni w moje ręce wpadła Aqua Allegoria od Guerlain. Wspaniałe połączenie bazylii i mandarynki i uwierzcie mi sceptycznie podeszłam do tego zapachu kiedy Pani w Sephorze zaproponowała mi go bo jak to taki mix ma dobrze pachnieć. Ale jak już wąchnęłam ją to nie było opcji żeby jej nie wziąć ;) Jednocześnie wyczuwalne obydwie nuty zapachowe. Jak na wodę toaletową to naprawdę bardzo trwałe, kilka godzin przynajmniej(u mnie to jakieś 7 godzin). Plus za pomysłowy flakon, przykryty plastrami miodu z widniejącą na zakrętce pszczółką.
 Gargantuan Green Grape-OPI
Na koniec, nie będę wstawiać kupionych nowych ciuszków, ale buty pokaże bo jestem mega szczęśliwa, że znalazłam te idealne po długich godzinach wędrowania po centrum ;)

Mam nadzieję, że Was nie zanudziłam i życzę udanego weekendu dziewczyny! ;)

czwartek, 31 maja 2012

Nivea, Syoss, Gliss Kur...

Witam Was drogie dziewczyny po dość długiej przerwie. Chcę Wam powiedzieć słów kilka o dawno już wspomnianym na blogu kremie matującym na dzień z Nivea i zestawie szampon + odżywka z Syoss'a z serii bez silikonu, parabenu i parafiny.

Więc jeśli chodzi o szampon i odżywkę to niestety nie należą one do najlepszych. Ba! Nie są one nawet dobre. Mają rzekomo zapewniać regenerację i odbudowę struktury włosa i nadać im objętości. Nic z tego. Szampon jak szampon. Zwyklak po całości. Po odżywce się włosy plączą i trudno je rozczesać. Więc takie same bym miała bez jej użycia, więc po co mi taki produkt?! Jedyne co mi się podoba w tym zestawie to skład tych produktów. Ale przecież na rzecz bardziej sprzyjającym skórze i włosom składnikom nie można zapomnieć o praktyczności stosowania owych kosmetyków, nieprawdaż? Może się mylę, ale takie jest moje zdanie.Co do kremu matującego Nivea na dzień to muszę przyznać, że jestem z niego zadowolona. Używam go rano po umyciu twarzy pianką oczyszczającą i przez cały dzień moja skóra jest nawilżona. Niestety jeśli chodzi o sprawę matowania to nie jest juz tak pięknie. Stosuję już go od dłuższego czasu niestety nie sprawił, że moja skóra się mniej błyszczy. No ale cóż, kremy wysokopółkowe też nie radzą sobie z moją strefą T więc nie pozostaje mi nic innego jak w ciągu dnia przypudrować gdzeniegdzie buźkę ;)




Konsystencja kremu jest bardzo przyjemna i cudownie pachnie. Lekko tłustawa ale szybko się wchłania i nie pozostawia tłustego  filmu. Ogólnie rzecz biorąc polecam ten kremik. Jeszcze tylko chciałam dodać, że znalazłam naprawdę cudownie działający zestaw szamponu i odżywki z firmy Gliss kur. Jest to nowość, w której zastosowano trzykrotnie większą ilość płynnej keratyny. Włosy są miękkie, ozywione, a rozszesanie ich po tej odżywce to pikuś. Jeśli macie okazję to wypróbujcie go:)


Ostatnio będąc na zakupuch w Magnolii we Wrocku trochę się obkupiłam. Niedługo zdam relację;)
Trzymajcie się kobietki! :*

czwartek, 10 maja 2012

Manicure na dzisiaj - OPI on Collins Ave.

Robiony na szybko ale zależało mi na kolorku. Lakier O.P.I - OPI on Collins Ave. Bardzo przyjemny zresztą jak każdy lakier z tej firmy ;) Dwie warstwy potrzebne do pełnego krycia. Jeżeli nie macie problemów z białymi plamkami na paznokciach (podobno świadczą o niedoborze jakiegoś pierwiastka lub składników mineralnych) to jedna warstwa zapewnia pełne krycie. Ja się z tym właśnie borykam na kilku paznokciach dlatego mam porównanie z plamkami jak i bez nich. Jak spojrzę na ten kolor w ciągu dnia to od razu mam więcej energii i chęci do działania :) 



Miłego dzionka :)

środa, 9 maja 2012

Perlé od Chanel

Pokazuję dzisiaj wreszcie kolor pomadki Rouge Coco od Chanel. Jest to numer 02 - Perlé. Bardzo ładnie napigmentowany z delikatnie świecącymi drobinkami, które nie są nachalne w normalnym świetle. Zdjęcia nie oddają pełnego uroku tej szmineczki ale przynajmniej kolor jest bardzo zbliżony :) Tak jak mówiłam produkt fantastyczny. Dobrze nawilża, efekt ten utrzymuje się naprawdę długo. Opakowanie bardzo eleganckie, proste. W końcu w prostocie tkwi piękno ;) Ta pomadka nie ma wg mnie żadnych minusów.

Pozdrowionka :*

sobota, 5 maja 2012

Rouge Coco Chanel

Dzisiaj uchylę rąbka tajemnicy produktu, którego kupiłam niedawno. Jest to pomadka do ust Rouge Coco od Chanel. Odcienia dzisiaj nie zdradzę dlatego przysłoniłam palcem na zdjęciu tę oto informację ;) Jest to najlepsza pomadka jaką posiadam. Ładnie nawilża, pozostawia usta w zmysłowym kolorze. Jest wydajna i aplikacja nią to czysta przyjemność. Nie wiem czy nie podkreśla suchych skórek, bo czasami dziewczyny się skarżą, że niektóre pomadki tak właśnie robią, bo ostatnio moje usta są w bardzo dobrej kondycji. Ku mojemu zadowoleniu :) Jedynym minusem jest cena. Ale w końcu, która kobieta nie chciałaby mieć w swojej kosmetyczce osławionej pomadki Chanel ;) Więc kolor pokaże niebawem..


 Muszę Wam jeszcze wspomnieć, że po przeczytaniu masy opinii i obejrzeniu dużej ilości filmików na YT nie mogę przestać myśleć o jednej rzeczy! Obłęd! Jest nią baza brązująca Soleil Tan De Chanel. Podobno jest trudno dostępna i wycofują ją żeby na jej miejsce wstawić bazy o odcieniach pasujących do skóry, bo ta, którą chcę ma jeden uniwersalny odcień do wszystkich odcieni skóry. Jeśli nie słyszałyście o niej to poczytajcie trochę ;) Ja będę na nią polować :D

Tutaj zdjęcie z Google-grafika(blog-kateshiatsu):
Udanej soboty dziewczęta :*

piątek, 4 maja 2012

Douglasowe mini-zakupy

Witam Was kobietki po długiej przerwie. Miałam niemałe problemy zdrowotne, ale wszystko się reguluje teraz. Wracam i chcę Wam pokazać moje ostatnie malutkie zakupy w Douglasie. Na miętę chorowałam już od dawna i w końcu zagościła i na moich paznokciach. Jestem bardzo mile zaskoczona trwałością i intensywnością koloru. Mówię tu o marce Revlon. Zawsze myślałam, że nie ma równych lakierom O.P.I, a tu proszę. Wytrzymał całe 5 dni bez żadnych odprysków. Zmyłam go jedynie ze względu na odrosty i oczywiście znowu nałożyłam miętkę ;) Dwie cienkie warstwy idealnie kryją. Nie używam żadnych base-,top-coatów dlatego naprawdę jestem zadowolona z trwałości tej marki. Jest to mój pierwszy i z pewnością nie ostatni lakier z Revlonu. Kosztuje 19,99 zł. Drugi zakup to tusz do rzęs włoskiej firmy Collistar. Był to mus zakupowy bo z moją Diorshow stało się coś niewiarygodnego. Tusz w środku zasechł, szczotka przy wyjmowaniu nie miała żadnych włosków bo wszystkie sie przykleiły do główki mascary..po prostu masakra. Z jednej strony jestem wściekła bo była to najlepsza mascara jakiej używałam no ale z drugiej strony była ze mną prawie rok, a to dużo jak na produkt tego typu. No cóż może kiedyś zagości jeszcze w mojej kosmetyczce jak środki pozwolą ;P Wracając do Collistar, tusz ma bardzo ładne, nowoczesne opakowanie w kolorze złota. Jeśli chodzi o efekt jaki pozostawia na rzęsach nie należy do spektakularnych. Jedyne co robi dobrze to wydłuża. Aplikacja polega na malowaniu tylko końcówek rzęs ponieważ jeżeli pomalujemy nią rzęsy od nasady będą ciężkie, sklejone, no..brzydkie. Konsultantka w Douglasie zapewniała, że jest to najlepiej sprzedająca się mascara ostatnich czasów..więc i ja kupiłam. Może ja mam tylko takie niefajne odczucia. Spotkała się może któraś z Was z tą mascarą i odniosła pozytywne wrażenie? 

Jeśli interesują Was drogie koleżanki swatche mascary na rzęsach dajcie znać w komentarzach :)
A na koniec takie małe postanowienie. Zaczynam biegać! Trzeba zrzucić co nieco żeby ładnie w bikini wyglądać :) A oto moi nowi pomocnicy do tego żeby się lekko biegło haha ;)
Cieplutko pozdrawiam :*

poniedziałek, 16 kwietnia 2012

Mini zakupy z Rossmanna

Wpadłam dzisiaj na chwilę do Rossmanna i kupiłam kilka potrzebnych mi rzeczy. Pierwszą z nich jest zestaw szampon i odżywka z Syoss (bez silikonów, parabenu i parafiny) do włosów normalnych lub/i zniszczonych. Pisze, że ma intensywnie regenerować włosy bez ich obciążania. Zobaczymy jak się sprawdzi w porównaniu z zestawem z The Body Shop. Kolejną rzeczą jest płyn do higieny intymnej z Ziaji z kwasem mlekowym. Poprzedni miałam z kwasem hialuronowym i naprawdę chwalę te produkty. Ostatnimi rzeczami są dwa kremy. Jeden Bambino wierny mi od dziecka, krem bardzo uniwersalny, do wszystkiego. Warto go mieć gdzieś w zanadrzu. Drugi zaś z Nivea, krem matujący na dzień, SPF 8. Ostatnio skończył mi się z Shiseido (pisałam o nim wcześniej) i zobaczymy jak sprawdzi się kupiony dziś jego zamiennik. Tak poza marginesem, była dziś taka pogoda, cały dzień padało, że teraz to ja padam po całym dniu. Owe ciśnienie bardzo źle na mnie wpływa po prostu nic innego mi się nie chce tylko szybko bryknąć do łóżeczka, owinąć się ciepłym kocem i zasnąć. Yh..nie nudzę już.
Mam nadzieję, że Wam dziewczyny dzisiejszy dzień minął w lepszej atmosferze:)

niedziela, 15 kwietnia 2012

Ombre hair.

Wczoraj odwiedziłam salon fryzjerski w celu zrobienia sobie ombre. Efekt miał być jak najbardziej naturalny. Wiadomo, że nigdy bardzo ciemne brązowe włosy nie rozjaśnią się aż tak samoistnie na końcach, ale fryzjerka mnie zrozumiała-czyli efekt poniekąd osiągnięty i wyszłam z moją nową fryzurą zadowolona. Nigdy nie eksperymentowałam z moimi włosami dlatego stwierdziłam, że czas najwyższy to zmienić, w końcu wakacje idą :) Tak w ogóle wczoraj miałam od razu zrobioną bardzo lekką, wiosenną fryzurkę. Chodzi o ultra kobiece fale. Niestety nie miał mi kto zrobić wczoraj zdjęcia włosów, które niejako były przygotowane na wieczorne wyjście. Dopiero po umyciu i nic z nimi nie robieniu (nic czyli nieużywaniu żadnych urządzeń elektrycznych po wyjściu z wanny- wyschły samoistnie) zostały uwiecznione na zdjęciu. Trochę ciemne i niewyraźne są te zdjęcia, ale nie wymagałam od siostry profesjonalnego posługiwania się aparatem, w końcu jest młodsza i wyszły jak wyszły. Jakość jednego zdjęcia troszkę poprawiłam w Picasie żeby było widać lepiej ten efekt ombre.

 Co sądzicie o moim ombre?
Buziaki

środa, 11 kwietnia 2012

TBS Hemp hand protector

Okres zimowy już minął i nasze dłonie nie są już tak narażone na pękanie i suchość, ale chciałabym się z Wami podzielić moim odkryciem. Mam naprawdę ogromny problem kiedy moją skórę łapek dorwie zimno. Pękają aż mam małe ranki z krwi..aaałł..na samą myśl boli. Stosowałam całą masę kremów, ale nawilżenie było chwilowe i na dłuższą metę żaden się nie sprawdził. Trafiłam do TBS i Panie ze sklepu poradziły mi ten oto krem czyli Hemp hand protector. Zawiera hemp seed oil czyli olejek z ziaren KONOPII ! Dopiero teraz tłumacząc na translatorze słówko hemp dowiedziałam się tego haha Już wiem dlaczego ten dziwaczno-nieprzyjemny zapach podoba mi się. Ciągle myślałam, że to jakieś ziołowe olejki, no poniekąd się nie myliłam ;) Konsystencja kremu jest bardzo gęsta, podchodzi pod maść. Jest to spowodowane przeznaczeniem dla bardzo suchej skóry czyli musi pozostawiać tłusty film. Skóra jest nawilżona nawet po umyciu rąk. Podczas mojej kuracji przywracającej moje dłonie do normalnego wyglądu byłam naprawdę mile zaskoczona efektami. Skóra stała się aksamitnie jedwabna (nie przesadzam!) aż miło było jej dotknąć, w przeciwieństwie do znoszenia przez cały dzień widoku dłoni 80-letniej babci :( Jest wiosna, zbliża się lato, ale jeśli zdarzą Wam się jakieś problemy ze skórą dłoni to śmiało sięgajcie po ten produkt z TBS ;)


 cena: 22zł
Pozdrawiam cieplutko :)

piątek, 6 kwietnia 2012

O.P.I z Holland collection i troszkę słodkości...

Hm dzisiejszy post będzie po części kosmetyczny i kulinarny. Z uwagi na to, iż wczoraj uruchomiła się we mnie wena robienia ciasteczek i trochę ich przygotowałam to chcę się z Wami podzielić mymi wyrobami. Pomagała mi siostra z mamą więc miałyśmy nie lada ubaw w trakcie przygotowań. Ale najpierw pokaże Wam nowy lakier O.P.I z Holland collection 'Do You Ear About Van Gogh?'. Kolor uniwersalny, kremowy. Do pełnego krycia wystarczą dwie normalne warstwy. Mi bardzo przypadł do gustu i często go 'noszę' ;) Wydawać by się mogło, że jak już wiosnę mamy to i na pazurkach jest kolorowo. U mnie zawita różnobarwność jak pogoda będzie prawdziwie wiosenna. 
Do ciasteczek, które ja robiłam potrzeba niewiele składników. Zatem ubijamy pianę z 4 białek z cukrem (w zależności od preferencji), do ubitej piany wsypujemy np. wiórki kokosowe albo roztarte orzechy laskowe lub migdały. Ja pianę rozdzieliłam do dwóch miseczek i zrobiłam kokosowe i z orzechami laskowymi. Masą smarujemy spody opłatków i wstawiamy na krótko do piekarnika (jakieś 170 st.C). 
 A teraz zabijcie mnie, nie wiem dlaczego nie zrobiłam zdjęć po upieczeniu '-.-
Za to siostra wypiek z jej przepisu uwieczniła na zdjęciu i o to proszę- kruche ciasteczka z czarną porzeczka.
Wesołych Świąt dziewczęta! :)

niedziela, 1 kwietnia 2012

Mäsaki Matsushima EDP - Fluo

Mówiłam, że perfumy kocham i kochać będę jeszcze długo.Dziś chcę Wam pokazać jedną z moich ulubionych czyli Fluo od Mäsaki. Soczyście wibrujące nuty tej perfumy wprawiają mnie w dobry nastrój przez cały dzień. Bardzo długo utrzymuje się na skórze, w końcu Eau de parfum. Jest to typowy świeżuch taki idealny na wiosnę/lato. Flakonik posiada oryginalny kształt charakterystyczny dla Mäsaki.

Nuta głowy: kumkwat, passiflora, grejpfrut
Nuta serca: nektarynka, piwonia, lotos
Nuta bazowa: piżmo
 ,,Pulsująco jaskrawe kolory, soczyście owocowy zapach egzotyki, wielkomiejski styl – to Masakï/FLUO, nowa woda perfumowana od Masakiego Matsushimy. To radosny koktajl owocowy, mniej drzewny i kwiatowy od Masakï/Masakï. Główne skrzypce w tej kompozycji grają egzotyczne słodkie owoce i cytrusy, a serce to już nie pokorna, kobieca róża skojarzona z kwiatem wiśni, a soczysta nektarynka i upojny aromat piwonii. Masakï/FLUO to ambrozja dla młodej duszy. Z resztą nie powinno być wątpliwości, kogo mają przyciągać fluorescencyjne kolory flakonu – tętniące życiem jak ulice NYC."
                                                                                                                            Wizaż.pl 


Jeśli  nie spotkałyście się z tym zapachem, a lubicie tętniące owocami perfumy (czyt. Fluo ;)) to pędźcie do najbliższej Sephory! :)

sobota, 31 marca 2012

The Body Shop

Dziś pokażę Wam co ostatnio kupiłam w TBS. Zakupy nieplanowane aczkolwiek udane :) Więc skusiłam się na szampon z linii Rainforset Balance do włosów przetłuszczających z olejkiem pracaxi, pokrzywą i aloesem natomiast odżywka jest dla włosów suchych z uwagi na to, że końcówki  moich włosów są w kiepskim stanie. Zawiera ona również olejek z pracaxi, olejek z orzechów manketti i miód.  To co wpadło mi jeszcze do koszyka to peeling cukrowy o zapachu czekolady. W sklepie była tabliczka informująca o niejadalności kosmetyków, która przestrzegała przed ich spożyciem. Już wiem dlaczego się tam znalazła! ;) Czwartą rzecz mogłam wybrać za grosz, padło na masło do ciało o zapachu grejpfrutów. Jeśli chodzi o wrażenia to już jakiś czas stosuję wszystkie te produkty i jestem w pełni zadowolna. Włosy są miękkie, błyszczące, nawilżone i pięknie pachną. Peeling i masełko tworzą zgrany duet. Po lekkiej eksfoliacji skóry(bardzo małe granulki,szybko się rozpuszczają) smaruję się masełkiem, które świetnie nawilża i ,,zostawia" skórę w grejpfrutach. Muszę przyznać, że to moje pierwsze spotkanie z tą firmą (głównym powodem pójścia tam były Wasze pochlebne recenzje ;)) i na pewno nie ostatnie!