środa, 29 lutego 2012

Holland collection

Jak zobaczyłam te cudne kolory z kolekcji Holland collection od O.P.I to zapragnęłam mieć je wszystkie! Niestety nie ma tak dobrze. Patrząc na nie od razu czuje powiew zbliżającej się do nas wiosny. To samo tyczy się trendów na wiosnę/lato od O.P.I. Kolory są żywe, soczyste czasem wręcz neonowe. Muszą się uroczo prezentować na pazurkach. Ja w dalszym ciągu oczekuję paczki z moimi opikami Soak-off gel lacquer. Jak tylko przyjdzie zdam Wam relacje ;) Tymczasem po ochach i achach pokażę jak prezentuje się mój tygodniowy(równiutko) manicure hybrydowy O.P.I. Jestem zachwycona! Gdyby nie małe odrosty paznokcie prezentują się jakbym wróciła prosto z salonu. Fakt faktem podczas sprzątania nakładam gumowe rękawiczki bo jak wiadomo jakiekolwiek detergenty w jakimś stopniu powoli niszczą hybrydę. Jestem naprawdę zadowolona! Żadnych odprysków, zatarć no nic. Są w nienaruszonym stanie od tygodnia. Jak tak dalej pójdzie to naprawdę będę nosić pazurki trzy tygodnie. Śmiało i z pełną odpowiedzialnością polecam! :)

Moje tygodniowe paznokietki:

Holland collection:

Spring/summer trends :
Na chwilę obecną najbardziej spodobały mi się neony we wszystkich wydaniach kolorystycznych, jak również odcień pastelowej mięty-Thanks a Windmillion i najciemniejszy z Holland collection-Vampsterdam. By the way chciałabym mieć je wszystkie! :)
A które lakiery drogie Panie chciałybyście mieć w swojej kolekcji? ;)

poniedziałek, 27 lutego 2012

Laugh with me Lee Lee

 Nieczęsto mam tak, że kupując jakiś zapach po kilkakrotnym jego użyciu, odstawiam go na bok. Może zbyt szybko go kupiłam? A może po prostu ostatni flakonik był na wyprzedaży (i to jeszcze z balsamem w zestawie!) i żal było go nie kupić? Ah już sama nie wiem, którą z opcji wybrać by choć trochę stłamsić wyrzuty sumienia, które dopadły mnie po kupnie Laugh with me Lee Lee z Benefita. Kupiłam ją w porze wiosennej jeszcze tamtego roku więc już trochę czasu minęło. Kilka razy ją użyłam i nie wiedzieć dlaczego jakoś za każdym kolejnym psiknięciem przestawała mi się podobać. Wstyd przyznać ale owa woda toaletowa służyła mi jako 'odświeżacz powietrza' do takiego stopnia się do niej zraziłam. Nie mogę powiedzieć, że zapach jest brzydki mnie po prostu po jakimś czasie bardzo znudził i jakoś tak zniechęcił do siebie. Woda toaletowa ma uroczy flakonik i bardzo wdzięczne pudełeczko, w którym znajduje się zestaw. Balsam jak balsam lekko nawilża i zostawia skórę pachnącą przez dosyć długi czas. Według mnie nie jest to zły zapach ale no trzeba się do niego przekonać.

,,Zapach z kolekcji `Crescent Row` (jak słynna brytyjska ulica w angielskim Bath). `Laugh With Me Lee Lee` to radośnie niewinna, świeża kompozycja kwiatowo-drzewna z nutami takimi jak melon, cytrusy, fiołek, lilia, jaśmin, bursztyn i sandałowiec, czyli reprezentacyjnymi zapachami angielskiego ogrodu. Zapach zamknięty w fantazyjnym flakonie, dla którego inspiracją były amerykańskie shakery z lat dwudziestych. A pudełko to niezwykły, oryginalny pokój z własnym stylem, nawiązujący do dziewczyny z nazwy perfum."
                                                                                                       Wizaż.pl
  Nuty zapachowe:
nuta głowy:
liście czarnej porzeczki, melon, cytrusy
nuta serca:
fiołek, lilia, jaśmin
nuta bazy:
bursztyn, sandałowiec, ambra
Poniżej zestaw, który posiadam:
Czytając opis z Wizażu z tymi wszystkimi owocami, kwiatami i wogóle zastanawiam się czy abym ja nie pominęła jakiejś istotnej nuty w tym zapachu ;) Może gdy się ociepli to 'nałoże' ją na siebie i się pogodzimy bo przecież nie od zawsze się nie lubiłyśmy.
 A Wy dziewczyny macie jakieś takie perfumki jak ta moja? :)

sobota, 25 lutego 2012

DIORSHOW

  Dzisiaj dziewczyny pokażę Wam mój numer jeden wśród kosmetyków, których używam. Jest nieodłącznym elementem mojego makijażu. A mowa o mascarze! Nie wyjdę z domu bez jej nałożenia. Obłęd...lecz cóż nic na to nie poradzę. Nie zostałam obdarowana cudnym wachlarzem ciemnych, długich, podkręconych rzęs, dlatego do osiągnięcia choć połowy takiego efektu używam zalotki i mascary Diorshow (jak sama nazwa wskazuje Diora). Muszę przyznać, że jestem naprawdę zadowolona z wyniku jakiego osiągam malując nią rzęsy. Testowałam kilka tuszów z niższych półek, ale niestety albo nie trafiłam na odpowiednie dla mnie albo po prostu moje rzęsy potrzebują bardziej specjalistycznej pomocy. Zatem kosmetyk posiada naprawdę grubą szczotkę. Mi osobiście dobrze się nią maluje, ale każda z Nas ma inaczej osadzone oczy i jednej się uda idealnie pomalować nią rzęsy, a druga się troszkę 'ubabrze' tuszem. Dioshow ma dobrą konsystencję i nie skleja rzęs. Jak dla mnie jest idealny. Maluję dwie warstwy i efekt pogrubienia jest naprawdę widoczny. Zamieszczam zdjęcia bez i z mascarą, żebyście mogły zobaczyć różnicę :)
 
 
 A Wy jakich mascar używacie? ;)
xoxo

środa, 22 lutego 2012

O.P.I i D&G

W salonie O.P.I byłam dopiero dzisiaj i właśnie prosto z niego wracam. Jestem totalnie zadowolona przynajmniej na dzień dzisiejszy bo zobaczymy jak sprawdzi się hybryda za jakieś kilka dni. Atmosfera salonu była tak przyjemna, że nie chciało mi się stamtąd wychodzić ;) Unosił się przemiły zapach zapalonych świec, a pani manicurzystka z chęcią przekazywała tajniki jak mieć piękne paznokcie. Sam zabieg trwał jakieś 50 min. składał się z wypiłowania i przygotowania płytki paznokcia (kształt, zmatowienie) i następnie nałożenia trzech warstw hybrydy (bazy i dwóch kolorowych), a na koniec jednej warstwy nabłyszczacza. Poszłam tam z siostrą, która wybrała jaśniutki kolor Passion, a ja skusiłam się na ciemny Lincoln Park After Dark. Dokładniej mówiąc jest to O.P.I Axxium Soak-off Lacquer  ta 'starsza' wersja hybrydy, ponieważ niedawno wyszła nowa O.P.I GelColor (której tak na marginesie nie polecam po tym jak dowiedziałam się od manicurzystki, że odpada już po kilku dniach). Efekt końcowy jest naprawdę znakomity. Paznokcie wyglądają bardzo naturalnie, schludnie i pięknie się błyszczą(zdjęcia tego nie oddają). Ciekawe jak będą wyglądać za kilka dni? Ponoć efekt ma się utrzymywać aż do 3 tygodni :)




Chcę Wam jeszcze powiedzieć o wodzie toaletowej, którą kupiłam będąc w Szwajcarii.Podczas pobytu w Austrii byliśmy bardzo blisko granicy, więc wybraliśmy się na strefę bezcłową po małe co nieco ;) Zatem jest to perfumka od Dolce&Gabanny, 3 L'imperatrice. Polowałam na nią już w Polsce ale jakoś tak okazji do kupienia nie było, a tam w Szwajcarii dużo taniej wyszła więc nawet się nie zastanawiałam. Zapach słodkawy, ale nie duszący. Owa słodycz dosyć wyczuwalna zatem Paniom preferującym rześkie, orzeźwiające perfumy-nie polecam . Z czasem przybiera delikatnej aury, która mi osobiście bardzo przypadła do gustu.

Kategoria: owocowo-kwiatowy
Nuta głowy:  różowy pieprz, kiwi, rabarbar
Nuta serca: arbuz, cyklamen, jaśmin
Nuta bazy: drzewo cytrusowe, piżmo, drzewo sandałowe
 ,,Dla przykuwającej uwagę i energetycznej L`Imperatrice życie jest filmem, a ona gra w nim główną rolę. Kiedy wchodzi do pokoju wszystkie oczy zwrócone są w kierunku niej.Pełna wigoru i magnetyzmu , emanuje charyzmą i siła charakteru. Soczyste owoce egzotyczne i wyraziste nuty różowych kwiatów prowadzą do piżmowej apetycznej bazy. Twarzą zapachu jest Naomi Campbell."
                                                                                                                         Wizaż.pl

Buźki xoxo

sobota, 18 lutego 2012

Bez tytułu.

Hej dziewczyny :) Ostatnio nie dodawałam żadnych nowych postów ze względów czasowych, brakowało mi czasu na cokolwiek. Dodatkowo jeszcze przez długi okres nie miałam internetu co potęgowało uczucie bezsilności do wstawienia czegokolwiek na blogu. Zatem informuję, że jeśli istnieją pogłoski o rzekomym zaprzestaniu prowadzenia bloga to jest to nieprawda ;) Za niedługo wstawię dłuższego posta o lakierach hybrydowych O.P.I Soak-off (jak tylko paczka z nimi przyjdzie). W poniedziałek idę do salonu O.P.I zrobic sobie manicure żeby podpatrzec jak robią to profesjonalistki ;P Ale doradźcie mi jaki kolor zrobic bo nie mam pomysłu jakoś :) Tak btw ferie spędziłam w Austrii, a jak wróciłam do Polski to tak trochę mi się żal zrobiło jak porównałam sobie warunki jazdy na stoku z tymi, które były tam w Alpach. No ale cóż wszystko w końcu kiedyś się kończy i trzeba wrócic do szarej rzeczywistości. A wy gdzie spędziłyście, bądź spędzacie ferie? :)
                                                                           xoxo